Archiwum 22 stycznia 2004


sty 22 2004 Optymistycznie??? hmm niech bedzie!!
Komentarze: 2

A wiec pora na troche bardziej optymistyczna notke.. koniec uzalania sie nad soba. Ostatnio troche za bardzo wpadłam w czarne uliczki mojego zawilego, dziwnego zycia. Troche sie nawet przerazilam swoimi przemysleniami. Ale zadalam sobie pare pytan i na wiekszosc udalo mi sie odpowiedziec, niestety na niekotre jeszcze nie znalazlam odpowiedzi.. mam nadzieje ze mi sie to uda w najblizszym czasie. Myslalam troche na temat mojej przyszlosci, wiem napewno ze chce studiowac, problem w tym ze mam za duzo zainteresowac i nie wiem jaki kierunek studiow wybrac. Na dodatek moje zainteresowania zawieraja duzo informacji w sowojej dziedzinie.. z czego wynika duzo nauki, a ja nie naleze do osob lubiacych sie uczyc. Wolalabym isc na studia dzienne.. bo niestety nie stac mnie na studia platne. A wiadomo, zeby sie dostac na studia dzienne trzeba miec dobre wyniki na koniec szkoly i bardzo dobra ocene maturalna. Lecz w tym ciemnym tunelu w ktorym widzialam same minusy przyszlosci... zauwazylam lekko swiecace sie swiatelko za ktorym postanowilam pojsc, po czym moje myslenie negatywne zamienily sie na powytywne (tak sadze).Pomyslalam, ze pozytywne strony tej sytuacji dodadza mi troche sily i energi by zainwestowac wiecej czasu w nauke i doksztalcenie sie. Musze przeciez sie usamodzielnic, mam pewne zamierzenia po skonczeniu szkoly.. nie mowie tutaj tylko o studiach. Ja na przyklad mam zamiar sie wyprowadzic po ukonczeniu liceum... dlatego chcialabym dostac sie na studia i znalesc prace. I nie bede juz patrzec co stanie sie jutro.. bo za kazdym razem jak tak myslalam to nasuwaly mi sie slowa " po co mam sie tego uczyc czy to robic, przeciez i tak moge umrzec w kazdej chwili" zatem bede patrzec bardziej w przyszlosc i nie myslec ze moze mi sie stac cos zlego, bede dazyc do okreslonego celu. Mam nadzieje ze zdam mature, dostane sie na studia o takim kierunku, ktory mnie usatysfakcjonuje. Nie moge powiedziec ze jest to sens mojego zycia bo zaprzeczyla bym samej sobie, jest to poprostu cel do ktorego daze.. ale nie za wszelka cene, bo przeciez sa wazniejscie i bardziej istotniejsze rzeczy od studiow czy pracy. Ja jestem marzycielka i wlasnie marzenia mnie rozgrzewaja do dalszego zycia, myslenie ze "sie uda" ze "nie ma sie o co martwic", "wszytko bedzie dobrze" . Bo przeciez prawdziwy czlowiek to czlowiek z marzeniami, gdy by nie marzenia.. kazdy by myslal pesymistycznie na kazdy temat, a dzieki marzeniom zawsze jest jakas nutka nadziei ze sie uda!! I wlasnie w tej kwesti sie trzymam. Niestety przesladuje mnie tylko jedna mysl ze zycie stawia nam klody pod nogi i nie bedzie tak latwo dojsc do pragnionego celu. Trzymajcie kciuki za mnie i zycze wam zebyscie mieli nadzieje, bo tylko ona nam zostala! :)) 

ambiwalencja : :